poniedziałek, 11 sierpnia 2014

Session

Tydzień później…

Nie chcąc popełnić tego samego błędu, co przed tygodniem, wyjechałam z mieszkania znacznie wcześniej, biorąc kanapkę do ręki z myślą, że zjem ją w autobusie, słuchając przy tym nowej playlisty z muzyką filmową do nauki na Spotify... Lubiłam takie klimaty: wykonania akustyczne i orkiestrowe szczególnie podbijały moje serce, chociaż byłam otwarta na wszelkie nowości. Może więc to dlatego miałam w aplikacji aż taki rozgardiasz? Moje kolano zdążyło się już prawie całe wygoić, więc bez większych problemów mogłam oprzeć ciężar ciała również na nim, jednak siniak, jaki sobie na nim nabiłam, przy okazji zdzierając kilka warstw naskórka, zaczął zmieniać kolor, teraz stając się paskudną mieszanką nieznośnej dla oka zieleni i fioletu, przechodzącego na obrzeżach w zgniłą żółć.

Kiedy weszłam do pracowni z myślą, że dziś będę potrzebowała maksymalnego skupienia podczas sesji - niespodzianki, rzucając torbę z książkami na jedno z wolnych krzeseł, stojących pod ścianą i delikatnie ustawiając na stole ściągnięty z ramienia futerał, wypakowałam jego zawartość i wyciągnęłam mój najcenniejszy skarb, a po chwili usłyszałam dość cichy, ale donośny głos.

- Nia?

Ten głos… Pamiętałam go… Wiedziałam, że skądś znam jego właściciela. Wiedziałam!

Długo starałam się zdusić w sobie strach i odezwać się normalnym głosem do mężczyzny, jednak gardło znów związało mi się w supeł, protestując przed wydaniem z siebie choćby jednego dźwięku. Czy miało stać się dokładnie to samo, co na Sunset? Podeszłam do półki z akcesoriami, ściągając z niej jeden z moich ulubionych obiektywów, który zamierzałam użyć.
Patrzyłam na moją grupę, celowo omijając mężczyznę wzrokiem, po czym zajęłam się lustrzanką, wiszącą na mojej szyi. Ktoś kompletnie rozregulował szkolny sprzęt (prawdopodobnie podczas poprzednich zajęć), więc musiałam szczególnie się skupić, wyostrzając obraz, celując lunetą dokładnie w mężczyznę, który natychmiast wyprostował się na wysokim stołku, na którym siedział, tak jakby sądził, że dokładnie w tym momencie zamierzam zrobić mu zdjęcie. Nic z tych rzeczy.

Nie potrzebowałam wiele czasu: zbyt dobrze znałam własny sprzęt, więc naprawienie szkód nie zajęło mi wiele czasu. Opuściłam aparat, luźno zawieszając go na pasku, jednak kątem oka zauważyłam, że mężczyzna podniósł się, podchodząc do profesorki od fotografii, zamieniając z nią kilka słów, a gdy ta spojrzała na mnie, natychmiast zbliżył się do mnie.

- Nie poznajesz mnie? – uśmiechnął się, zgarniając długie włosy za uszy. – To ja, Jared, to pod moimi nogami ostatnio wylądowałaś.
- Teraz już tak. Co ty tutaj tak właściwie robisz? – spojrzałam pytająco, kiwając z lekka głową.
- Wiem, że raz na jakiś czas macie plenery artystyczne, ale znam waszą nauczycielkę, więc kiedy jakiś czas temu spotkaliśmy się na jednej z wystaw i wspomniała, że nie wszyscy z jej uczniów umieją dobrze portretować, zaoferowałem, że będę modelem podczas zajęć.
- A że trafiło na naszą grupę… - mruknęłam.
- Nie, mylisz się, nie zrobiłem tego celowo. Nawet nie wiedziałem, że w niej będziesz, aż do poprzedniego tygodnia nie wiedziałem, że istniejesz. Przepraszam, porozmawiamy później. – widząc pytające spojrzenie profesor Stellar skinął mi głową, wracając na swój stołek, przysiadając na nim grzecznie i układając ręce na kolanach.

Był naprawdę tajemniczy. Musiałam przyznać, że to wzbudzało we mnie niepohamowaną ciekawość, a chwilę później otoczyła mnie grupka koleżanek.
- Skąd go znasz? On zna ciebie, przecież widać na kilometr, że się mu podobasz!
- To przecież taki przystojniak!
- Jakim cudem wie, kim jesteś, Nia?
- On nie wygląda na zwykłego modela z agencji!
Szeptały jedna przez drugą, usiłując wydobyć ode mnie jakiekolwiek informacje, których ja też nie posiadałam zbyt wiele, poza tymi, które sam wyjawił mi w swoim domu, jednakże nawet tych nie zamierzałam im wyjawić.
Nagle usłyszałam lekkie pokasływanie profesorki.

- Proszę o ciszę. – zwróciła się do grupy, która gwałtownie ucichła. – Proszę, powitajcie naszego dzisiejszego gościa, muzyka, artystę oraz niezwykle utalentowanego mieszkańca Los Angeles i mojego przyjaciela, Jareda Leto.
W odpowiedzi z gardeł kilku dziewcząt wydobyły się piski radości. Inni natomiast patrzyli na błękitnookiego z niedowierzaniem, a jeszcze jedna dziewczyna wyrwała się kilka kroków do przodu, machając wytatuowaną w wyraziste symbole ręką.
- Dziś tematem naszych zajęć będzie portretowanie, a – zwróciła się bezpośrednio do niego – Jared będzie wam pozował. Ma już doświadczenie, więc na sam koniec zajęć wspólnie ze mną oceni wasze prace. Kto chciałby spróbować jako pierwszy? – uśmiechnęła się do nas, wskazując na Jaya.

Oczywiście mogłam się tego spodziewać, że dziewczyna z tatuażem (tak jakby doskonale wiedziała, kim jest) jako pierwsza złapie w ręce aparat i zacznie robić zdjęcia w katastrofalnych ilościach, nie bacząc na światło, pozycję mężczyzny, tego, czy jest mu wygodnie, czy żaden cień nie zniszczy fotografii… Migawka jej aparatu strzelała bez opamiętania aż do momentu, kiedy podeszła do niej nauczycielka, odsuwając ją na bezpieczną odległość.
- Lilian, wystarczy. Teraz wybierz najlepsze fotografie i zapisz je, tak jak zwykle podpisując imieniem i numerując każdą z osobna. To może teraz niech kilka osób stanie dookoła w różnych perspektywach, ale nie za dużo naraz. Adam, Noah, Susanne i może jeszcze Jen.

Patrzyłam z daleka, jak inni fotografują Jareda, starając się uchwycić to coś, poczucie, które przyciągało jak magnes. Z każdą kolejną grupką otaczało mnie coraz mniej osób, zmieniając pozycje, starając się nie naśladować innych, ktoś też poprosił, żeby mężczyzna przeszedł po sali, wyłapując jego sposób poruszania się. Wreszcie zostałam sama. I co ja miałam teraz zrobić?

Zaczęłam żałować, że nie podeszłam pierwsza... Przynajmniej w tej chwili miałabym już święty spokój.
------------------------------
Wracam z nowym rozdziałem, mam ciche nadzieje, że ku uciesze niektórych z Jaredem. Od teraz mogę Was zapewnić, że nie zabraknie go praktycznie wcale... choć wszystko, co zaplanowałam, może się jeszcze pozmieniać. Cóż, zobaczymy.
Proszę Was jak zwykle o słówko lub dwa :)
Aha, zupełnie bym zapomniała: wróciłam już do pełnej formy, więc spodziewajcie się eksplozji postów - możliwe, że nie tu, a na Elektra's Story, ponieważ mam pewne opowiadanie, którym z chęcią się z Wami podzielę :)
S.

10 komentarzy:

  1. Kocham, kocham, kocham!
    Jak ty to robisz, że piszesz tak idealnie, no nie pojmuję ;-;
    Oddaj ciut talentu, plis XDDDD
    Fragment świeetny. Haha, Dziadu jako model, puaczę X""D
    Wydaje mi się, że Nia jest zbyt spięta na jego widok. Ok, rozumiem tę jej traumę z przeszłości, ale przecież Dżared jest cuuute i uroczy i wgl idealny i tak się nią zajął :// powinna bardziej mu zaufać i nie połykać kija od szczotki na jego widok XDDD
    Lel, co ja ci tu pieprzę.
    Grunt, że jest cudownie, chcę więęęęęęcej! ♥
    Weny, kochana, i słoneczka! (którego niestety u mnie totalnie brakuje :c )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci bardzo :)
      A co do podzielenia się: *rzuca porcję tabletek "pisarstwo forte"-przyjmować dwa razy dziennie po tabletce po posiłku*
      A co do Nii: nie wie, czego ma się spodziewać po J., więc blokada jest w jej wypadku próbą ochrony.
      S.

      Usuń
  2. Co te Jaredy takie tajemnicze? Co te koleżanki Nii takie ciekawskie? Co te rozdziały takie krótkie?
    XD
    BOSZE, DODAWAJ SZYPKO NOFY ROZDZIAŁ, NIE MOGE SIĘ DOCZEKAC XD
    Jak ty to robisz, że tak idealnie piszesz, co? Przyznaj, że jesteś przebraną Anną Shinodą!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jared musi taki być... chroni swoją prywatność :) Koleżanki jak koleżanki, facet przystojny, to pojawia się szał... wiadomo czego ;)
      Anną Shinodą powiadasz? Ja myślę, że niekoniecznie, choć chciałoby się w rodzinie mieć ją i takiego Mike'a (offtopic)
      Pozdrawiam,
      S.

      Usuń
  3. kurde przez moją prace kompletnie zapomniałam o czytaniu blogów. wybacz ;<
    co do odcinków, były krótkie i w sumie w ostatnim tylko się dowiedziałam jak się piecze omlet, ale tutaj... Jared wkroczył do akcji :D
    dobrze zagrałaś z tym, że ona ostatnia mu zrobi zdjęcia. no i teraz nie wiem co on jej powie, jak to się rozwinie, jak się zachowa? może umówi się z nią... ostatnio stwierdziłam, że umówienie się z takim Jaredem to w sumie żaden wyczyn, trzeba być w odpowiednim czasie i miejscu. tak jak nasza bohaterka.

    pozdrawiam i zapraszam też do siebie o ile jeszcze chcesz lub będziesz czytać ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie byłabym tego taka pewna. Cóż, jak wszyscy zobaczysz,co się stanie już wkrótce :)
      A frittata jest wyjątkowa, bo to również wyjątkowy przepis ;)
      Tak czy inaczej, dzięki za miłe słowa i zapraszam wkrótce na kolejny.
      S.

      Usuń
  4. Duzo tajemnic wokół Jareda, ale to dobrze, bo zastanawiam się jak się one rozwiążą :) fajnie wymyśliłas, że Jared jest modelem na zajęciach, ale nie wiem czy wierzyć, że to był przypadek.
    W każdym bądź razie mam przeczucie, że to nie ostatni raz kiedy się spotykają i następny bedzie w bardziej romantycznych okolicznościach (mam nadzieje).
    Życzę weny i liczę na to, że następny rozdział bedzie dłuższy.
    Zapraszam tez do siebie na Erase This Face, dodałam nowy rozdział.
    Pozdrawiam, C.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nic nie jest w życiu kwestią przypadku, zawsze splot wydarzeń,znajomości czy cokolwiek innego, co ludzie i ufoludki sobie postanowili sprawia, że jest jak jest :)
      Tak jak wspomniałam: Jareda już nie zabraknie :)
      S.

      Usuń
  5. Um, a co ona nagle taka dzika? :>
    Ok, dziwny zbieg wydarzeń, że nagle on tam i w ogóle, ale w sumie nie aż taki dziwny biorąc pod uwagę kim jest. No tak, ale ona nie wie.
    Ale mieszasz :P
    Ale dobrze, że Kiełbasy nie zabraknie. ^^
    Weny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nia - dzika? Po prostu usunęła się w cień, żeby zalśnić, kiedy będzie na to czas :)
      Kiełbasa będzie nawet zaraz :)
      Dzięki!
      S.

      Usuń

Czytasz? Proszę, skomentuj, to naprawdę pomaga :)